Zaskakujący koniec lutego. Lekka ręka, ciężka noga.

Gdyby ktoś mi powiedział, że ostatni dzień lutego, spędzę tak jak właśnie go spędziłam, to bym popukała się w czoło. Dlatego też muszę, po prostu muszę, napisać o tym, bo kto wie, czy taki czas się jeszcze kiedykolwiek powtórzy? Przynajmniej w moim życiu, wszak młodsza nie będę.

Dziś wzięłam dzień wolny. Przeznaczyłam go na zrobienie badań podstawowych, potrzebnych do złożenia skierowania na rehabilitację. Tak, tak. Znów wyruszę na sanatoryjny szlak. Bakcyl złapany nie daje o sobie zapomnieć, więc trzeba z tym coś zrobić. Małż oczywiście dostał piany, gdy poinformowałam w czym rzecz. Jednakże uspokoiłam Spienionego, że nie wiadomo kiedy dokładnie doczekam, wszak kolejki są jak stąd dotąd. A na dodatek coś mi łupnęło w krzyżu, więc nie będę czekać na to, aż się całkowicie rozłożę. Dobra. To ostatnie to wogle nie prawda, ale cel uświęca środki. No.

Wracając do klu.

Dzień był piękny, słoneczny, ptaszki świergotały jak szalone. Wpadłam więc do ogrodniczego, bo przecież sezon się zbliża i już trzeba wysiewać rozsady różniste. W sklepie zgromadził się spory tłumek. Ludzie uśmiechnięci i szczęśliwi, że oto znów będą mogli ryć w ogrodzie. Jeden kupił worek ziemi, drugi dodatkowo też poprosił o ziemię. Starsza pani zapytała o marchewkę na taśmie, następna osoba takoż poprosiła o taką samą marchewkę. Taka prawidłowość, dość zaskakująca jak dla mnie, zdarzyła się jeszcze kilkakrotnie. Ponieważ ogonek zmniejszał się dość opornie, stojąc w kolejce, poprosiłam przechodzącego ekspedienta o grabie plastikowe. Pan przyniósł dwa rozmiary. Wybrałam mniejszy pytając o cenę. Była zaskakująco niska. Pani stojąca za mną dość głośno zdecydowała o zakupie takich samych, bo skoro takie tanie, to grzech nie kupić. No i się zaczęło. Ogonek  odwrócił się w naszą stronę i każdy klient zażądał takich samych. W ten oto sposób cały zapas rozszedł się w kilka minut. Właściciel zaskoczony i szczęśliwy. Nie omieszkał podziękować za to, że mam „lekką rękę” i będę zawsze mile widziana w jego sklepie. Czad.

W domu, tuż po trzynastej, spojrzałam na termometr. PLUS PIĘTNAŚCIE! Zaniemówiłam. Pierwotnie miałam zamiar myć okna, lecz  w ogrodzie dojrzałam opakowanie po czipsach. Tak mnie to ruszyło, że polazłam by śmiecia sprzątnąć….. i w tym momencie czas przestał mieć znaczenie. Do domu wróciłam po szesnastej, zmachana jak koń po westernie, lecz jaka szczęśliwa. Z dumą patrzyłam… co prawda przez brudne szyby, ale kij tam…  na wygrabiony trawnik, ogołocone z uschniętych badyli rabatki, zamieciony chodnik, i drogę na łąkę, bez wielkiej kałuży na zakręcie. Co prawda, by spuścić wodę musiałam wykopać bruzdę… łopatą. Pierwszą nawet udało mi się połamać. Widocznie mam „ciężką nogę”. Wobec tego chwyciłam za drugą. No nie wiem, rokrocznie Małż kupuje szpadel i zawsze na przednówku szpadla nie ma. Tylko łopat przybywa.

Geneza powstawania łopaty ze szpadla, jak dotąd  pozostaje dla mnie zagadką.

34 uwagi do wpisu “Zaskakujący koniec lutego. Lekka ręka, ciężka noga.

  1. No co Ty, nie myj teraz okien, bo i tak się pobrudzą do świąt a później opinia społeczna wywrze na Tobie presję i znowu będziesz pucować.
    Może Pan w ogrodniczym, ma szpadle na promocji, a Tobie „po starej” znajomości jeszcze jakiś gratis odpali.
    Kurde tak szczerze to, fajne takie sanatorium. Tylko, że mi urlopu szkoda, a do szpitala tfu, tfu, ja nie wracam.

    Polubienie

    1. Linka, Linka… takaś młoda, a takaś mądra ( to w kwestii czyszczenia ) W kwestii szpadla… przekonałaś mnie, muszę wrócić do ogrodniczego i wybadać, kiedy ta promocja na szpadle się zacznie. Co do urlopu, pochylam się ze zrozumieniem, a szpital niech nas omija szerokim łukiem.

      Polubienie

  2. No kochana, podziwiam, mnie też już moje okna denerwują, to wina słońca i ciepła. Ja nigdy nie wiem, jaka jest różnica miedzy szpadlem a łopatą, ktoś mi tłumaczył, ale to jeszcze trzeba zapamiętać…
    U mnie w donicach kwiatki kwitną na potęgę, nawet storczyk za chwilę drugi rzut kwiecia puści.
    Nie szalej za bardzo w tym ogrodzie, bo faktycznie w plecach Ci łupnie, czego absolutnie nie życzę!

    Polubienie

    1. Jotka 😀 jak będziesz kopać cokolwiek raz szpadlem, raz łopatą, to dostrzeżesz różnicę momentalnie 😉 bo szpadlem kopie się bardziej efektywnie. Ale pewnie wiesz co to spalony 😉

      Polubienie

    1. Ewa, ależ never ever nie zniechęcę się do grzebania w ogrodzie. A nie powtórzy się to, że W LUTYM, na naszej ścianie wschodniej, ryłam w ogrodzie. Bo zazwyczaj pod koniec marca, mogę zacząć sprawdzać, jak też moje roślinki przetrzymały mrozy.I tyle.

      Polubienie

  3. Takie kupowanie tych samych rzeczy co inni leży w ludzkiej naturze. Jak ktoś coś kupił, to znaczy, że i mnie się może przydać 🙂
    Ja też muszę pojechać i uporządkować posiadłości. Niestety, nie mam ich pod domem, tylko trzeba przebyć prawie 70 kilometrów, nie da się na jedno przedpołudnie wyskoczyć…

    Polubienie

      1. W pogodę się wstrzeliłem rewelacyjną, tylko nawaliła mi instalacja wodna po zimie, więc było mało grzebania w ziemi, a dużo w rurach. Ale dałem radę 🙂

        Polubienie

  4. ~2lucia

    Zazdrość mnie wzięła straszliwa bo mój ogród w zapomnienie 1,5 roczne poszedł. Co w nim sie dzieje lepiej nie myśleć. A jak Cie poczytałam to pomyślałam i pozazdrościłam. Teraz tylko przez płoty włoskie zaglądam. Niestety coś za coś. :)***

    Polubienie

  5. Nooooooo, mnie też się wydaje, że to słońce pada jakoś nie tak, że widać, iż okna są uświnione. Mój pies dodatkowo oblizuje balkonowe, czasem na nie napluje, gdy kogoś obszczekuje lub się zapieni, gdy histeryzuje (że kota dopaść nie może).
    To i brudne są.
    Dziś pociągnęłam tylko balkonowe.
    Trochę lepiej, ale czasu jeszcze sporo 😉
    Gdzie tam święta….

    Polubienie

  6. Och u mnie poniedziałek 27 luty był uroczo słoneczny, aż sobie drzwi od tarasu otwarłam i do słonka na krzesełku posiedziałam, żeby trochę witaminy D3 złapać 🙂 Niestety żadne prace w moim przypadku nie wchodzą w grę, a szkoda, bo przydałoby się trochę porządku zrobić na ogrodzie po zimie, małżon kompletnie nie ma czasu, a o oknach to już nawet nie wspominam, bo wstyd, ja nie dam rady umyć, a moi panowie oczywiście mają dużo innych i ciekawszych zajęć 🙂

    Polubienie

    1. Gabuniu, panowie jak to panowie, jak im nie pokarzesz palcem, co należy zrobić, to raczej się nie domyślą.Przyznam, że często gęsto muszę poprawiać po moich domorosłych pomocnikach 😉

      Polubienie

  7. Uff…ufff
    bo po tytule obawiałam się, że zatrzymana zostałaś za ciężką nogę na gazie lekką ręką kilka setek za mandat dałaś! 😉 A to wiosenna ogrodnicza energia! Znaczy udany dzień 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz