Boże, od czego by tu zacząć. Może od dnia siódmego. Znaczy niedzieli. Bo właśnie wówczas zeszłam na zawał 11 razy. Dlaczego, aż jedenaści? Bo tyle było nieodebranych połączeń ze szpitala, w którym ulokowałam mojego tatusia lat 83.
Wiem, że zaczynam od dupy strony, ale czasami trzeba sobie urozmaicić wstęp i budować napięcie. Jeszcze na marginesie dodam, iż napięcia ostatnio u mnie dostatek. Mogę się doczepić do rozładowanego transformatora i rozświetlić polskie autostrady. Dlatego też nie zaglądałam tutaj, aby nie spalić strony. No.
Wracając do klu. Staruszek, który w życiu swoim, NIGDY nie leżał w szpitalu, właśnie zaszczycił swoją obecnością ów przybytek. Oczywiście zanim dostał się do placówki, musiał na izbie przyjęć odsiedzieć SZEŚĆ godzin. A ja razem z nim rzecz jasna. Może gdyby był tłum ludzi, to bym się nie zdziwiła? A było tylko trzech pacjentów. Nieważne. W końcu przecież szpital rozpostarł swe ramiona i czule przyjął marnotrawnego syna.
Z racji nieobecności gospodarza postanowiłam, jako jedyna córka, odświeżyć mieszkanko tatusia tymi oto ręcyma… plus dwie pary rąk synów moich Małochętnych. Małochętnych gdyż albowiem dopiero co, skończyliśmy remont naszego mieszkania i mieli po kokardy odnawiania czegokolwiek. Jednakże zarzuciłam latorośle gradem argumentów… i gróźb z czego wogle nie jestem dumna… Najważniejsze, że podziałało.
Dobra rada. Jeśli ściany są krzywe, pod żadnym pozorem, nie kupujcie tapety w pasy. No.
Powiem krótko. Było zajebiście ciężko. Gdybym mogła, to bym pewnie furę jajek zniosła z tego wysiłku. A tak to tylko wyćwiczyłam się w rzucaniu kurzym mięsem. Nie mogłam dać plamy, wszak tatuś był budowlańcem i fuszerkę zobaczył by na kilometr. Po pracy leciałam do szpitala, potem do swego domu, następnie do domu seniora. I tak przez dwa tygodnie.
W ostatnią sobotę sprzątałam do 23h. Tuż przed domem załapałam, iż zostawiłam komórkę w mieszkaniu tatusia. Nie wracałam, bo padałam na twarz. Postanowiłam, że po niedzielnej mszy wpadnę po nią. I tak też zrobiłam.
Gdy ujrzałam tyle połączeń nieodebranych to … patrz najwyżej… Galopem pojechaliśmy do szpitala, a tam okazało się, że tatuś chciał skonsultować ze mną konieczność przyjęcia krwi, gdyż miał krwotok z powodu wrzodu żołądka i trzeba było go wzmocnić. Nawet nie pytajcie, co ja przeżyłam.
Na szczęście w poniedziałek wypisali pacjenta, w stanie ogólnym dobrym, choć z reklamówką leków.
A dziś…spokojnie podążam rakietą do pracy i słyszę komórkę. Patrzę tatuś. Zjeżdżam w buraki. Dzwonię. Nie odbiera. Próbuję raz jeszcze. I jeszcze. Odbiera. Pytam o co chodzi. Nie odpowiada. Słyszę tylko jakieś szmery. Wyobraźnia rozkręca się na maxa… – Pewnie zasłabł!!! Dzwonię do Starszego który wraca z nocnej zmiany.
– Jedź szybko do dziadka – krzyczę. Minuty ciągną się w nieskończoność. Oddzwania – Zlew się zapchał i dziadek nie da rady wcisnąć jednej rurki.
Kurza twarz!!!
Wieku tatusia to ja na bank nie dożyję.
O rany!!! No to masz przerąbane! Tatuś niech żyje jak najdłużej i czuje się jak najlepiej ale takie sytuacje będą sięjuż teraz powtarzać. Wiem z własnego doświadczenia. A co wyobraźnia potrafi też wiem! Czasami żałuję że mam tę chociaż przeciętną inteligencję co pozwala mojej wyobraźni wysuwać wnioski na miare poematów Salomona. Albo horrorów Kinga- zależnie od sytuacji. Nie ma co wymyślać samemu bo człowiek sie wykończy i rzeczywiście doprowadzi się do stanu nieużywalności. Buziaki i trzymamy kciuki!!!
PolubieniePolubienie
Puszkowa, masz rację. Grunt to opanować sztukę ujarzmienia swojej wyobraźni, w momentach dość stresujących 🙂 Dzięki za kciukasy 🙂
PolubieniePolubienie
83 lata i pierwszy raz w szpitalu – zdrowie niesamowite. Mój ojciec, który jest niezłym kozakiem, zaczął odwiedzać szpitale, gdy skończył 75. Zawsze na poważne sprawy, ale ze wszystkich wychodził obronną ręką. Pokolenie naszych rodziców, to chyba z jakiejś specjalnej gliny jest ulepione. Ja też nie dożyję wieku mojego ojca i dobrze 🙂
PolubieniePolubienie
Hegemonie, 75 lat to również wyczyn 🙂
PolubieniePolubienie
Na Ozyrysa ja mam coraz większe wątpliwości, czy do trzydziestki pociągnę 😀 Jak na taki wiek to i tak Tata/Dziadek/Senior wydaję się być jurny, skoro bawi się w odtykanie zlewów. Niech mu się darzy! A Tobie meliski powinni dożylnie podać.
PolubieniePolubienie
Linka, pociągniesz i do setki… tyle w Tobie życiowej energii, że nie ma opcji, aby było inaczej 🙂
PolubieniePolubienie
Dożyjesz dożyjesz a nawet przeżyjesz. Takie przeżycia tylko przedłużają życie. Wiem z autopsji. Jedynaczką jestem. Buziaki
PolubieniePolubienie
Luciu 🙂 Pożyjemy, zobaczymy 🙂 Ściskam 🙂
PolubieniePolubienie
ooo ja cie! No! Zdrowia dla rodziciela!
PolubieniePolubienie
Loonei 🙂
PolubieniePolubienie
A jaką rurkę próbował wcisnąć? I gdzie?
PolubieniePolubienie
A Ty swoje! Żeby Tobie nie wcisnęli!
PolubieniePolubienie
Mi wcisnęli tylko komplet noży nie tępiących się…
PolubieniePolubienie
He he 😀
PolubieniePolubienie
Boja, a bo ja wiem?
PolubieniePolubienie
O żesz, ale masz krzepkiego tatusia! 😉
To teraz pozostaje życzyć mu dużo zdrówka – niech żyje sto lat! A Ty z nim 🙂
PolubieniePolubienie
Ariadna 🙂 ja tam mogę żyć i do samej śmierci 😉
PolubieniePolubienie
A znasz już jej termin? 😉
PolubieniePolubienie
Dzięki Bogu nie znam 🙂
PolubieniePolubienie
Normalnie na Halloween się ta historia nadaje 😉 Aleś się wpasowała!
PolubieniePolubienie
Jotka 🙂
PolubieniePolubienie
To Ci Dziadek atrakcje zapewnia! Módl się, żeby nie był jak „Stulatek, który wyskoczył przez okno” . I popracuj nad swoją wyobraźnią może. Zdrowie Seniora!
PolubieniePolubienie
Ewa 🙂 Modlę się a jakże 🙂
PolubieniePolubienie
Niech te Jego telefony są tylko takie!
Amen.
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Masz rację Krystyno 🙂
PolubieniePolubienie
Rodzice są po to, żeby nam nie było nudno w dzieciństwie i późnym lecie życia:-) Należy się przyzwyczaić:-)
PolubieniePolubienie
Jak zwykle trafiłaś w samo sedno 🙂 Muszę to sobie powtarzać jak mantrę i przyzwyczaić swoje latorośle do tego faktu 🙂
PolubieniePolubienie
Witaj Consku 🙂
Jak dawno mnie tu nie było, oj wsysnęło mnie na amen. Ty to moja droga potrafisz wywołać banana na mojej twarzy swoimi wpisami 😀 Chociaż temat jest dość poważny, Twój sposób pisania wciąga i poprawia humor.
Powiem Ci, że zazdroszczę Twojemu tacie takiej świetnej kondycji, ja już byłam tyle razy w szpitalu i spędziłam tyle godzin na SORach, że przestałam liczyć, przypuszczam, że dlatego tak się trzyma, bo żeby chorować i leczyć się w naszej służbie zdrowia trzeba mieć końskie zdrowie i nerwy ze stali.
Z tą opieką u mnie niestety jest na odwrót, to mąż i mama się mną zajmują gdy jestem chora, odwiedzają w szpitalu i denerwują się o mnie, więc moja kochana ciesz się zdrowiem i tym, że to Ty opiekujesz się swoim tatą, a nie na odwrót, bo taka jest przecież prawidłowa kolej rzeczy 😉
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci dużo siły i wytrwałości, bo na pewno Ci się przyda, oraz dużo zdrówka dla Taty 🙂
PolubieniePolubienie
Agnieszko, trafiłaś w samo sedno, z tą koleją rzeczy 🙂 Buziole :*
PolubieniePolubienie